Wow, strasznie długo nie dawałam znaku życia, powodów było wiele. Po pierwsze sezon w pracy, a po drugie planowanie wesela oraz odreagowywanie (czytaj - odpoczynek po ŚWIETNEJ imprezie). Tak więc żyję i mam się wspaniale jako młoda ;P żona :) Przed ślubem udało mi się zrobić parę kolczyków i broszek, nawet załapałam się na Jarmark w Cieszynie. Ale najpierw chcę pochwalić się moim największym jak dotąd osiągnięciem koralikowym - moim ślubnym kompletem. Być może gdyby mi czasu nie zabrakło miałabym również bransoletkę, ale cóż...leniem jestem :)
Wcześniej zrobiłam dwie broszki które chodziły za mną od bardzo dawna. Najładniejsza, z labradorytem naszła mnie przy czytaniu pierwszego tomu "Gry o tron". Widziałam potem podobne u innych twórców i mam nadzieję, że nie zostanę posądzona jak niektórzy o plagiatowanie...Przy czytaniu Martina trudno nie wpaść na połączenie czegokolwiek z futrem :)
Oto więc moja broszka godna Wrony za murem:
A druga już classic dla eleganckich Pań:
I na koniec dwie pary kryształkowych wydziubane na Jarmarku Piastowskim w Cieszynie.
Pozdrawiam wszystkich, którzy jeszcze nie opuścili mnie z braku aktywności, a także wszystkich innych :)
Najszczęśliwsza żona na świecie :*